Dieta cukrzycowa słodkiej mamy
Kiedy zostałam słodką mamą nie wiedziałam od czego zacząć. Lekarz powtarzał, że dieta najważniejsza. No dobrze dieta, ale co dalej? W końcu cukrzyca ciążowa to nie przelewki.
Idąc za zaleceniami pani diabetolog zaczęłam regularnie się odżywiać małymi posiłkami, zawsze w miarę o stałych porach.
Osobiście nie trzymam się sztywno godzin, o których powinnam jeść. Wszystko zależy o której wstanę. Jem regularnie co 3 godziny, od 5 do nawet 8 posiłków na dzień 🙂 Śmieję się, że jej jak nigdy i pewnie dlatego nie wiem co to znaczy odczuwanie głodu 🙂
Na moim talerzu królują wszelkiego rodzaju kasze, makarony pełnoziarniste i oczywiście pełno warzyw (najczęściej w postaci sałatki czy surówki ). No i białko.
Jadam mniej więcej o takich porach:
- Śniadanie około 7.00
- II śniadanie około 10:00
- Obiad około 13:00
- II obiad około 16:00
- Kolacja około 19:00
- Podwieczorek około 22:00, tak żeby zjeść coś przed snem.
Jeżeli wstanę wcześniej, a zdarza mi się nawet o 5 rano, to wtedy dodaje sobie jeszcze III śniadanie i II kolację.
Na początku cała ta dieta powodowała panikę w moim umyśle. No jak to tak często jeść?! Jak przygotowywać te posiłki? I przede wszystkim co ja w ogóle mogę jeść? Wizja kolejnych tygodni naprawdę nie wyglądała kolorowo. Jak to mam jeść samego gotowanego kurczaka? Jak ja wytrzymam bez mleka? – bo i takie „dobre rady” słyszałam. Okazało się, że mleko mi nie szkodzi i jak do tej pory mogę pić go litrami 🙂
Raz dobroduszna koleżanka pyta mnie – „wiesz, że możesz zjeść nawet 10 paluszków zamiast jednego posiłku?” 🙂 Co ja mam najeść się 10 paluszkami? Przecież to nierealne…
No cóż, było trzeba zawinąć rękawy, wziąć się w garść i działać. Na początku mojej przygody mierzyłam sobie cukier po każdym posiłku, dla sprawdzenia co mi szkodzi a co nie. Tak abym mogła od razu wyeliminować z diety „samo zło”. Po miesiącu regularnych posiłków przyzwyczaiłam się do takiego trybu dnia i ogarnęłam mój jadłospis. O dziwo okazało się, że z wielu rzeczy nie musiałam rezygnować.
Główna zasada to zero słodyczy, zero białego pieczywa, zero białego makaronu, zero białej mąki oraz częste i małe posiłki.
Wiedziałam co mogę, a czego nie. Naprawdę jadłam bardzo wiele i nie czułam głodu.
Jedyny minus był taki, że musiałam zrezygnować z większości owoców. Moje ukochane jabłuszka poszły w odstawkę – nawet połowa mi szkodzi a cukier skakał jak szalony.
Ważne, aby odżywianiu kierować się indeksem glikemicznym. Im niższa wartość tym lepiej. I tak przy cukrzycy śmiało można zajadać się produktami które mają IG poniżej 50.
Najłatwiej jest ściągnąć sobie darmową aplikację na telefon, wtedy zawsze mamy pod ręką tabelki i mażemy sobie sprawdzić. Ja osobiście korzystam z dwóch aplikacji na androida Indeks i Ładunek Glikemiczny (do sprawdzania IG różnych składników potraw) oraz My Sugar – dzienniczek diabetyka (do zapisywania pomiarów cukru).
Po cichu wyobrażam sobie że jadam się jabłkami i bananami – to takie moje wielkie marzenie, które zrealizuję od razu po porodzie 🙂
Tak w skrócie główne zasady żywienia w cukrzycy ciążowej:
- ograniczyć do minimum smażone produkty
- całkowicie wyeliminować słodycze (ciastka, ciasta)
- ostrożnie z owocowi – zawierają dużo fruktozy – jeść te które mają IG poniżej 50
- jak najmniej przetwarzanej żywności – 95% płatków śniadaniowych z których do tej pory składało się moje śniadania odpada
- znaleźć odpowiednie pełnoziarniste pieczywo (większość piekarni do ciemnego chleba dodaje karmel i miód, a tego nam nie wolno)
- codziennie w posiłkach powinny znaleźć się węglowodany złożone (kasza, makaron pełnoziarnisty, chleb, ryż), białka (mięso, ryby, jajka, wędliny czy nabiał), tłuszcze (olej lniany, pestki dyni, nasiona słonecznika i orzechy) oraz warzywa – najlepiej surowe w bardzo dużych ilościach
- zjeść śniadanie do 30 minut po przebudzeniu
- przed snem zjeść kolację
Warzywa w posiłkach spowalniają rozkładanie się węglowodanów. Natomiast węglowodany spowalniają rozkładanie się cukru.
Obecnie mam za sobą już 16 tygodni takiej diety dla kobiet z cukrzycą ciążową. Naprawdę okazało się, że ona taka zła nie jest. Uwielbiam delektować się kawą – oczywiście Inką na mleku, do tego gorzka czekoladka – mniam – niebo w gębie (znalazłam taką Wawela, która ma 90% kakao – rewelacja)
Chociaż gdy spotykam się z znajomymi to widzę na ich twarzach litość – „oj jaka Ty biedna, nic nie możesz zjeść„… Jak to nie? Wszystkie sałatki są moje 🙂
Leave a Reply