
Szkoła rodzenia – czy warto?
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży byłam szczęśliwa – pewnie jak większość z nas. Nie czekając szybko powiedziałam mężowi. Cieszyliśmy się razem. Jednak z biegiem czasu przychodziły do nas niepokojące myśli, pytania. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy damy sobie radę? Czy będziemy umieli opiekować się takim małym człowiekiem? I czy dam radę urodzić, czy będę potrafiła przez to wszystko przejść. Dlatego od razu zdecydowaliśmy się na uczestnictwo na zajęciach w szkołę rodzenia.
W mojej głowie zapanował mętlik i lęk… Byłam pełna obaw czy podołam temu nowemu wyzwaniu jakie życie postawiło na mojej drodze.
Bałam się, bo od zawsze opieka nad dzieckiem była dla mnie tematem rodem z filmu fantasy. Nigdy mnie nie ciągnęło do dzieci, a tym bardziej do tak maleńkich. Nie należę do kobiet, którym na widok wózka z niemowlakiem drżą ręce i nogi i zachwycają się nad słodkością tej kruszynki. Może wydać się to dziwne dla nie których, jednak nie dla mnie. Mówią, że instynkt macierzyński pojawia się u każdej kobiety – ja nie lubię czekać w nieświadomości. Lubię wiedzieć więcej i być przygotowana nawet na najgorsze wydarzenia.
Jednak nawet i na mnie przyszła pora, jakieś takie dziwne uczucie chęci posiadania dziecka – takie moje i nad nim może będę się zachwycać. Wiem ,że to kolejny krok w dorosłość. Krok, od którego nie ma odwrotu 🙂
Szybko przekonałam się że kobiety w takich momentach zostają obsypywane milinem dobrych rad. Internet aż przelewa się od super porad co można w ciąży, a czego nie można. Dosłownie wszędzie można znaleźć takie informacje. Jednak czy są on rzetelne? Z których warto korzystać ? Młoda przyszła mama tego nie wie, nie potrafi ocenić wartości tych informacji. Okazuje się, że często wpada do worka wypełnionego sprzecznymi poradami. Gubi się w morzu informacji. A dodatkowo okazuje się, że nasze otoczenie również wie lepiej. Opowieści o porodach niczym z najkrwawszych horrorów na pewno nie nastawiają nas pozytywnie do naszego porodu – tym bardziej budują strach w naszych głowach. I kogo słuchać w takich sytuacjach ?
Dlatego ja zdecydowałam się na skorzystanie z szkoły rodzenia.
Ważny jest wybór szkoły rodzenia. Szukałam w internecie opinii o szkołach rodzenia w mojej okolicy. Jednak wiadomo, poczta pantoflowa jest najlepszym przekaźnikiem informacji. I tak razem z mężem wybraliśmy szkołę rodzenia poleconą przez znajomych, którzy do niej uczęszczali.
Zajęcia odbywały się raz w tygodniu przez miesiąc po trzy godziny – czyli w sumie 12 godzin. Pomyślałam sobie jak ja wytrzymam trzy godziny siedzenia i słuchania jakiś wykładów. I tu pomyliłam się bardzo. Te trzy godziny zleciały nam nawet nie wiadomo kiedy. Zajęcia prowadziła położna szpitalna z prawie dwudziestoletnim stażem – a więc wiedza jaką nam przekazywała nie była typowo podręcznikowa tylko praktyczna. Wiedza zdobyta doświadczeniem.
Pani Halinka w przystępny sposób przeprowadziła nas przez fazy porodu. Wszystko omówiła dokładnie, zaznaczyła na co zwracać uwagę, co się dzieje z naszym ciałem. Naprawdę te informacje dały mi bardzo wiele.
Na zajęciach dużą wagę poświęcono tematowi opieki nad noworodkiem. Jak podnosić, trzymać dziecko aby nie zrobić mu krzywdy. W jaki sposób przewijać żeby było jak najlepiej dla naszego kręgosłupa. Temat kąpieli dziecka był dosyć szeroko omówiony, z czego się naprawdę cieszę.
Dostałyśmy wytyczne w jakiej temperaturze kąpać dziecko, co naszykować i czym myć naszego maluszka.
Oprócz wiedzy teoretycznej każdy musiał sam nauczyć się prawidłowej krąpieli na lalce.
Wszyscy dostaliśmy informację jak musimy przygotować miejsce, w którym będziemy kąpać dziecko i co jest nam potrzebne tak abyśmy mieli wszystko pod ręką. I najważniejsze aby spokojnie kąpać dziecko bez nerwów i cały czas mówić do niego. Tak aby czuło naszą bliskość i spokój. Należy mówić do niego,, opowiadać co będziemy robić. Należy z kąpieli zrobić nasz codzienny rytuał, chwile bliskość z dzieckiem a nie traktować jak codzienny obowiązek. Takie zajęcia praktyczne naprawdę okazały się strzałem w dziesiątkę.
Na zajęciach położna pokazywała nam również jak należy reagować w nagłych nieprzewidzianych sytuacjach – czyli pierwsza pomoc przy zakrztuszeniu się dziecka.
Naprawdę było to duże doświadczenie. Każdy z nas wie, że w takich sytuacjach liczy się szybka reakcja – ale przeważnie każdy jest w takim szoku, że mało co myśli. Każdy z uczestników szkolenia musiał pokazać na lace wielkości noworodka podstawowe techniki. Położna instruowała i ewentualnie poprawiała nas tak, aby odpowiednio chwycić dziecko i przede wszystkim nie bać się.
Pani Halinka dużą wagę przywiązywała do tego aby nauczyć nas prawidłowego przystawiania noworodka do piersi. Wiemy jak to ważne dla nas i dla takiego małego szkraba.
Na koniec każdych zajęć ćwiczyłyśmy prawidłowe oddychanie.
Jest ono bardzo ważne podczas rozpoczynających się skurczy.
Po zdobyciu tej całej wiedzy wiem, że następnym razem też bym zdecydowała się na udział w szkole rodzenia. Dała mi ona poczucie, że dam sobie radę w nowej roli, w którą już niedługo wejdę – w rolę mamy.
Uważam że nie ma co się zastanawiać tylko śmiało zapisywać się do szkoły rodzenia. Nic na tym nie tracimy, a jedynie możemy zyskać nowe doświadczenie.
Oprócz wiedzy jaką stamtąd wyniosłam zdobyłam kontakt do przesympatycznej położnej do której wiem, że w każdym momencie mogę zadzwonić i liczyć na pomoc z jej strony. A taka świadomość jest dla mnie bardzo ważna. Obym nie musiała z niej korzystać 🙂
Jeżeli uważasz że artykuł jest przydatny będzie mi miło jak zostawisz komentarz. 🙂 I będziesz zaglądać na mojego bloga.
Wyrodna-Matka
5 stycznia 2017 at 10:36Osobiście uważam, że szkoła rodzenia powinna być obowiązkowa. Jestem pewna, że wtedy zniwelowałoby to stres w dużej ilości przypadków. A wiadomo, że mniejszy stres generuje mniej problemów w czasie trwania porodu. Same plusy.
Poza tym nigdzie nie uczą o tym jak wgląda poród, czego się spodziewać, jakie zjawiska są w nim normalne i że nie trzeba się bać. Kobieta, która nie dowiedziała się tych rzeczy przed porodem idzie na porodówkę z ogromnym strachem. Dla mnie jest to niewyobrażalne. Do porodu, tak ważnego wydarzenia w życiu trzeba się przygotować, a wiedza jest tu kluczowa.
Dlatego jeśli ktokolwiek w mojej obecności, mówi, że szkoła rodzenia, to zawracanie głowy, to ja jestem gotowa stanąć do walki a obronie szkół 🙂 One są MEGA potrzebne.
BeztroskaMama
5 stycznia 2017 at 11:09Teraz gdy ja jestem już po, wiem że są potrzebne. Pierwsza korzyść jaką wyniosłam z niej to okiełznałam paniczny lęk przed porodem. Lęk który powstał dzięki opowieścią właśnie tych kobiet które nie wiedziały nic o porodzie a szkołę rodzenia uważały za stratę czasu.
Niebawem sama będę mogła opowiedzieć jak wgląda poród z mojego punktu widzenia.
Szkoda że nigdzie nas kobiet nie przygotowują na ten ważny okres w życiu. Nigdzie nie wspominają o całej fizjologii porodu – a szkoła rodzenia nam to pokazuje.
Wyrodna-Matka
5 stycznia 2017 at 11:24Oprócz tego, że przestałam się bać porodu, to razem z mężem wynieśliśmy jeszcze dwie korzyści: poznaliśmy inne pary, którym dzieci urodziły się mniej więcej w tym samym czasie i przez około rok co jakiś czas się spotykaliśmy. A po drugie — szkoła rodzenia przekonała już do końca mojego męża, żeby towarzyszył mi w porodzie. Początkowo nie wiedział czego się spodziewać, trochę się bał i nie był przekonany. Po zajęciach na temat porodu z całą pewnością stwierdził, że będzie wtedy ze mną 🙂
BeztroskaMama
5 stycznia 2017 at 12:08Mój właśnie też się do tego przekonał. Bo pewny nie był, ze względu właśnie na opinie innych osób. Ale teraz utwierdził się że będzie tam ze mną i razem przeżyjemy ten ważny dla nas moment w życiu. 🙂 A ja nie wyobrażam sobie być sama w takiej chwili.