Życie po stracie dziecka – jak wygląda, gdzie szukać pomocy?
Publikując ostatni wpis o stracie dziecka pokonałam własny lęk przed opowiedzeniem światu o tym co mnie spotkało. Jest nas – rodzin po stracie naprawdę dużo, zbyt dużo. Temat o którym raczej się nie mówi, omija w rozmowach, bo jak rozmawiać z kobietą która straciła dziecko? Ludzie boją się takich sytuacji, nie wiedzą co powiedzieć. Życie po stracie dziecka trwa dalej, trzeba nauczyć się żyć z tą raną.
Wy, moje czytelniczki niesamowicie mnie zaskoczyłyście. Nie spodziewałam się takiej reakcji z Waszej strony. Wiadomości jakie jakie od Was dostałam dały mi jeszcze więcej siły i motywacji do dalszego pisania. Cieszę się, że moje teksty Wam w jakiś sposób pomagają i dodają otuchy.
Życie po stracie dziecka – gdzie szukać pomocy?
Na blogu Matka Prawnik można znaleźć wiele cennych informacji na temat naszych praw po stracie dziecka.
Śmierć dziecka po narodzinach
Sytuacja prawna kobiety po poronieniu oraz martwym urodzeniu
Warto zajrzeć na stronę poświęconą utracie dziecka. Jest to Stowarzyszenie Rodziców po poronieniu. Znajdziecie tam cenne rady jak i wsparcie w trudnej sytuacji.
Polecam grupę na Facebooku – Ciąża i poród po stracie – grupa wsparcia. Rozmowy z dziewczynami dały mi bardzo wiele, w tym siłę i wiarę.
Jeżeli sobie nie radzicie, nie bójcie się prosić o pomoc, bliskich czy psychologa. Czasem fachowa pomoc może dużo zadziałać. Nie ma się czego wstydzić, warto prosić o pomoc.
Jedna z Was napisała mi bardzo wzruszający tekst, o tym jak ona się czuje po śmierci synka, o tym co może jej pomóc w przejściu przez żałobę. Jest mi bardzo miło, że zgodziła się abym opublikowała jej słowa. Są one bardzo ważne dla każdej kobiety, która straciła dziecko. Nieważne czy w 10. tygodniu ciąży, 20, 30, czy po narodzinach.
Magda, wszystkie jesteśmy z Tobą i możesz liczyć na nasze wsparcie.
15 października – Dzień Dziecka Utraconego… Jeszcze 65 dni temu nie wiedziałam, że tego dnia obchodzi się Święto Dzieci, które odeszły zbyt szybko i niepotrzebnie. Kto nie słyszał o Dniu Dziecka 1 czerwca? Chyba nie ma takiej osoby.
Ale czy są osoby, które znają Dzień Dziecka Utraconego? Nie!? Może dlatego, że wydaje się to nieoczywiste, że Dziecko może umrzeć w każdym etapie Jego rozwoju. Jak to umiera Dziecko? Jak to? Dlaczego?
Mój Synek Ksawery zmarł niespodziewanie 12 sierpnia, w 17. dobie życia. Niespodziewanie. Bo czy można się spodziewać, że Dziecko, które kochasz, które trzymasz w ramionach przy piersi może odejść? Dziecko, które jest całym Twoim Światem i największą Miłością. Mimo, że jestem mamą po stracie, doświadczyłam Tego bólu to nie jestem nadal w stanie tego zaakceptować, zrozumieć. Czy w ogóle można?
Wiecie co… jak urodził się Nasz Syn to było cudowne uczucie, najpiękniejsze, nigdy nie byliśmy bardziej szczęśliwi. Karmienie piersią i patrzenie jak Nasz Synek ssie – coś pięknego! Gdy wróciliśmy ze szpitala po porodzie do domu byliśmy tacy dumni, że tworzymy prawdziwą rodzinę, nic się nie liczyło więcej. Cały Nasz Świat to Ksawery.
Nasz Synek zachorował i zmarł w ciągu 12 godzin. Nie byłam przygotowana na chorobę, nie myślałam o śmierci. Choć w głowie milion myśli i strach o zdrowie Maluszka. Czy można być na coś takiego przygotowanym? Wypłakałam wszystkie łzy w szpitalu.
Gdy Nasz Synek odszedł nie uroniłam ani jednej. Nie pojęłam tego co właśnie się stało. Trzymałam Go zawiniętego w białe prześcieradełko jak małego Aniołka i śpiewałam do uszka. Ciiii… Syneczku… Mamusia jest przy Tobie i Tatuś… i tak Cię Kochamy… Dotykałam Jego usteczek i całowałam… czułam jeszcze Jego ciepło… wyglądał jakby spał… prześliczny był.
Uwierzcie na słowo. Gdy wróciliśmy z Warszawy do domu płakałam, że przecież Mój Synek jest taki mały, sam bez mamy, że jest głodny, że muszę przystawić Go do piersi, przebrać… ale Jego już nie było… ściąganie mleka z piersi i wylewanie do zlewu…bo już nie było Dzieciątka. Mój Mąż zapalał Jemu światełka przy łóżeczku, żeby się nie bał.
Pogrzeb… znów nie uroniłam łzy.. .nie wiedziałam dlaczego jestem w przykościelnej kaplicy, tam leżał Mój Synek w białej trumience… trzymałam Go za rączkę ale nie wierzyłam, że to On… nadal nie wierzę.
Zamiast kupowania pieluszek i ubranek, kupuję białe róże i znicze.
Zamiast słania łóżeczka, wybieram nagrobek.
Zamiast odliczania dni od narodzin, odliczam dni od śmierci.
Zamiast spacerów jesiennych w wózeczku, spaceruje na cmentarz.
Zamiast opiekowania się Naszym Szkrabem, opiekuje się chorymi w pracy…
Wiecie co jestem nieszczęśliwa… choć mam wspaniałego Męża, nie potrafię się nim cieszyć, bo nie ma już Ksawcia, nie ma nic… jest pustka i ból tak mocno przeszywający serce. Nie minie? I żal w sercu.
Pytacie czy do Boga? Nie, nie wiem do kogo, choć jest.
Czy się modlę? Tak, bo tylko modlitwa i wiara trzyma mnie przy życiu, przy nadziei, że będzie dobrze?
Czy w to wierzę? Nie wiem, choć bardzo tego pragnę.
Pragnę być kochającą mamą i żoną.
Pragnę mieć Dzieciątko w ramionach i przy piersi.
Pragnę, by Mój Ksawcio mi się przyśnił.
24 września mieliśmy rocznicę ślubu, jak ją podsumować? Z jednej strony przeżyłam cudowne chwile z myślą, że w Moim Brzuszku rośnie Nasza Miłość, potem eksplozja szczęścia z narodzin i opieką nad Ksawerciem, a potem 1 dzień i wszystko znikło, wszystko pękło, kłoda pod nogi…ale wiecie co…Dziękuję Bogu za Dar Życia dla Ksawerego za całą ciążę i 17 dni w ramionach. Kocham Cię Synku.
Wiecie co? Wyczytałam gdzieś czy może ktoś mi powiedział, że Nasz Ksawcio pierwszy wyjdzie Nam na drogę, gdy już stąd odejdziemy. Żyję dla Ciebie Synku i dla Twojego Taty i rodzeństwa, które mam nadzieję się pojawi.
I wiecie co pozwólcie Nam spać z Jego ubrankami.
Pozwólcie mówić o Nim.
Pozwólcie, gdy wstaję z łóżka patrzeć na Jego łóżeczko i odwiedzać co dzień na cmentarzu,
Pozwólcie zwariować.
Czy nie wolno mi? Pozwólcie przeżywać Nam Naszą stratę. Synku Kochamy Cię i tęsknimy, tylko My wiemy jaki byłeś piękny, jakie miałeś mądre spojrzenie. Jestem taka z Ciebie dumna, że pomimo choroby byłeś taki dzielny. Ja nie chciałam pozwolić Ci odejść… Synku taki mam żal, że nie było Ci dane dorosnąć, wypowiedzieć pierwsze słowa: mamo, tato, jeździć na rowerku, bawić się w piasku, chodzić do przedszkola, mieć kolegów, dziewczynę, żonę. Tak sobie wyobrażałam Twój świat, Nasz świat. Rozpiera mnie duma, gdy mówię o Tobie.
Magda, lat 26, mama Aniołka, kobieta po stracie, kochająca żona.
Agata Szczygieł
20 października 2017 at 10:36Och, nie wiem właściwie jak to skomentować, poza tym, że tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. Strata dziecka to chyba najgorsze, co może spotkać mamę i nie ma słów, które oddadzą ten ból i rozpacz. Jestem szczęśliwą mamą, w drodze nasze drugie dziecko, a pierwsze musiało powalczyć o siebie zanim mogliśmy z nim wyjść ze szpitala. Znam lęk, rozpacz i nikomu tego nie życzę. Podziwiam!
BeztroskaMama
20 października 2017 at 10:42Też nikomu nie życzę aby poczuł tą pustkę po stracie dziecka jak i ten lęk którego nie da się opisać gdy twoje dziecko walczy o życie.
Anna
20 października 2017 at 13:59U mnie jednocześnie była pustka po sracie Córeczki i lęk gdy Synek walczył o życie. Były bliźniaki, jeszcze w ciąży straciłam jedno Dzieciątko, a drugie urodziło się wcześniakiem. Przy walce o życie Synka, załatwialiśmy sprawy związane z pogrzebem Córeczki. To był niesamowity ból i jednocześnie radość że Synek dochodzi do zdrowia. Myślę że siostra daje mu siłę. Myślę że nikt nie jest w stanie zrozumieć co czuje mama w takich chwilach, bo każda przeżywa to inaczej i na swój sposób. U mnie minęło 5 lat a ból jest nadal ten sam, czasem mam wrażenie że jest gorzej, gdy myślę sobie jakby dzieci mogły się razem bawić. Do tej pory boli tak samo, ale mam Synka który daje mi radość i szczęście. Ale do tej pory nie zdecydowałam się na kolejną ciążę…boję się kolejnej straty…a marzę o rodzeństwie dla Synka…
BeztroskaMama
20 października 2017 at 14:35Łza płynie jak czytam twoje słowa… masz rację każda z nas przeżywa to inaczej tak po swojemu. Czas nie leczy ran ani nie zmniejsza bólu, czas uczy nas jak mamy z tą raną żyć.
Wydaje mi się że nigdy nie będzie takiego czasu że będzie mniej boleć, zawsze przychodzą dni w których boli bardziej.
A dla twojego synka dużo zdrowia, na pewno tam na górze jego siostra czuwa nad nim.
Marta | Marheri Crafts
20 października 2017 at 10:41Jak trudno żyć, gdy serce naszego dziecka przestało bić…
BeztroskaMama
20 października 2017 at 10:43Marta, trudno zbyt trudno ale to dzięki nim mamy siłę wstać i walczyć dalej o nasze życie.
Monika Kampczyk
20 października 2017 at 10:42we mnie rozmowy potęgowały tylko złość i smutek.. musiałam przetrawić sama i przeżyć po swojemu..dwukrotnie
BeztroskaMama
20 października 2017 at 10:44Ściskam Ciebie mocno, ja też wolałam to dusić w sobie, przeżyć z sobą… Przyszedł czas, gdy potrafię otwarcie o tym mówić.
A boleć będzie zawsze,
Karolina Ostrowska
20 października 2017 at 11:00Trudny temat… czytając takie rzeczy nie sposób nie płakać.
BeztroskaMama
20 października 2017 at 11:27Nie zawsze w moim beztroskim świecie świeci słońce, jednak zawsze wychodzi i odgania chmury. Czekam na moment aż w świecie Magdy też wyjdzie słońce.
mamazwadasercapl
20 października 2017 at 11:27Bardzo mii przykro z powodu Twojej straty. Ból jest pewnie nie do wyobrażenia. Mam nadzieję, ze poradzisz sobie z tą stratą i masz obok siebie przyjaciół i rodzinę. 🙂
BeztroskaMama
20 października 2017 at 14:36Z taką stratą trzeba żyć dalej, przez całe życie. Moje tęczowe dziecko tam na górze ma najlepszego anioła stróża.
Joanna Rutko-Seitler
20 października 2017 at 11:28No i mnie rozwaliłaś….bo nigdy nie chciałam o tym mówić…
Pościskaj te wszystkie dziewczyny ode mnie.
BeztroskaMama
20 października 2017 at 11:39Też myślałam że nigdy o tym nie powiem. Jednak temat wracał do mnie jak bumerang. Odważyłam się,
Magda też się odważyła, uściskam ją jak będzie nam dane kiedyś się spotkać ?
Bartek | Bartekwpodrozy.pl
20 października 2017 at 12:45Nie ma chyba jednej recepty. Pomoc psychologa powinna być tu zagwarantowana na poziomie państwowym.
Anna
20 października 2017 at 13:48Niestety nie jest. Ja po stracie dziecka jeszcze w ciąży nie usłyszałam nawet słowa o psychologu, wręcz mnie wygonili z sali, bo zajmowałam łóżko a mieli kolejne pacjentki. Z tym jest ogromny problem.
BeztroskaMama
20 października 2017 at 14:31Chyba najgorzej dzieje się w dużych szpitalach – a wydawałoby się że tam jest lepiej. Ja trafiłam do małego powiatowego szpitala gdzie traktowano mnie jak własną córkę, pamiętam jak pielęgniarka wbijała mi welfron i mocno przytuliła – niby mały gest a dla mnie znaczył wiele.
Sylwia
20 października 2017 at 17:41Dla każdej matki to ogromna tragedia 🙁 Trzeba uszanować te cierpienie, ale faktycznie – życie trwa dalej i pewnych sytuacji nie zmienisz 🙁 przykre
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:08Trwa nadal a my pędzimy w nim.
Takie historie jak Magdy powodują że zatrzymujemy się na chwilę refleksji
Marta Ewa Wroblewska
20 października 2017 at 22:33Bardzo mi przykro z powodu tragedii, która cię spotkała. Poruszający tekst.
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:07Poruszający bo prosto z serca, pisany z potrzeby serca
krystynabozenna
22 października 2017 at 09:15WSpółczuję bardzo , aż się popłakałam, dlaczego tak się dzieje, dlaczego…dlaczego dziecko z kochającej rodziny musi odejść…
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:06Nikt nam nie odpowie na to pytanie…
Dominika Rygiel
22 października 2017 at 21:22Podziwiam za odwagę w głosnym podejmowaniu tego bolesnego tematu. Bardzo mi przykro, utrata dziecka to najgorsze, co może się przytrafić kobiecie. Współczuję i życzę sił. :*
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:06Wiem, że czasem takie wygadanie się przed całym światem pomaga. W niewielkimi stopniu ale pomaga. Czasem jest to potrzebne aby nie zwariować w własnym zamkniętym świecie.
Monika | Konfabula.pl
26 października 2017 at 10:40Łzy same do oczu się cisną…
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:04Historię Magdy znam od samego początku, do tej pory gdy o tym myślę łzy lecą
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:05Jednak wiem, że Magda to silna kobieta i razem z mężem podniosą się i będą szczęśliwi
matkapolka89
30 października 2017 at 16:14Popłakałam się, kiedy przeczytałam to co napisałaś. Bardzo współczuję straty, to ogromny ból, którego raczej w słowach nie da się opisać. Życzę Ci dużo wiary w jeszcze cudowne chwile przed Tobą.
Pozdrawiam
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:03Magda, autorka tekstu na pewno czyta twoje słowa wsparcia. Wszystkie jesteśmy z nią ?
BeztroskaMama
19 listopada 2017 at 14:09Mam wrażenie, że ta granica jest naprawdę cieniutka i wystarczy malutki impuls aby ją przerwać
Monika Mo
23 grudnia 2017 at 12:43Ja zawsze myślałam, że strata dziecka to tabu. Do czasu aż mnie samą to spotkało. Zaczęłam o tym normalnie, otwarcie, wprost mówić. Trenerowi fitness, koleżankom, pracodawcy. Może nie „hej, poroniłam”, ale po prostu gdzieś, gdzie naturalnie wynikało to z rozmowy (np. jeśli ktoś pyta która to moja ciąża, odpowiadam wprost, że trzecia, choć mam tylko jedno biologiczne dziecko). Myślę, że po prostu oswoiłam się z tematem i choć było to dla mnie ciężkie przeżycie i nadal pozotaję w żałobie (nie minął nawet rok od tego wydarzenia) to po prostu traktuję to jako część życia.
BeztroskaMama
9 stycznia 2018 at 18:54Ściskam cię mocno. Też łamię to tabu. Jest mi lżej gdy o tym mówię niż bym miała trzymać w środku.
Bardzo dobrze robisz, że mówisz o tym. Podejrzewam, że często ludzie odwracają głowę bo nie wiedzą co odpowiedzieć, jednak trzeba o tym głośno mówić – to też dla nas pewna forma autoterapii.
Monika Mo
10 stycznia 2018 at 08:09Dokładnie. Dla mnie to głównie forma oswojenia się z tym tematem.