Kiedy strach ma wielkie oczy, chwyć różowe okulary i zaryzykuj
Początek roku bywa idealnym czasem na podsumowanie tego, co było i tego, co przytrafiło nam się w mijającym roku. Często, to idealny czas na skok w wielką wodę, na zmiany w życiu. Wiadomo bywają dylematy – jedne mniejsze, drugie większe. Ale czy nie warto zaryzykować i zmienić swoje życie? Kiedy strach ma wielkie oczy, chwyć różowe okulary i zaryzykuj.
Nie bój się wielkich zmian – bądź odważna w swoim życiu.
Dokładnie rok temu, skoczyłam na głęboką wodę – po tym czasie mogę powiedzieć, że to była jedna z lepszych decyzji. Zmiany jakie nastały w moim życiu, są właśnie powodem mojej długiej nieobecności w sieci. Jednak są miejsca z którymi się tęskni – właśnie takim miejscem jest blog i Wy. Potrzebowałam czasu, aby się odnaleźć w moim nowym świecie, który totalnie odbiega od tego, co robiłam przez ostatnie 10 lat.
Skok na głęboką wodę w poszukiwaniu własnej drogi zawodowej. To zdanie idealnie określa to, co zrobiłam. Zaryzykowałam i to bardzo. Nie ukrywam, że w tym wszystkim pomógł mi mój były pracodawca – ale to już temat na inną opowieść. Kiedyś może napiszę o tym jak traktuje się kobietę wracającą z macierzyńskiego.
Zasiedzenie się w miejscu – może być to praca czy nawet życie codzienne. Mamy jakiś komfort stałości czy rutyny, mało co może się wydarzyć takiego co by wypchnęło nas z własnej strefy komfortu. W takim właśnie miejscu tkwiłam przez ostatnie kilka lat. Brakowało mi kopa w cztery litery, aby ruszyć dalej. By coś zmienić w życiu.
Pierwszym takim motywatorem do zmiany okazały się moje córki. Patrząc na nie czułam, że chce im pokazać, że warto zawalczyć o siebie i o własne marzenia. Że idąc przez życie warto wybierać te trudniejsze rozwiązania, że nie zawsze droga na skróty jest odpowiednia.
I tak oto tym sposobem odnalazłam nową – starą ścieżkę, którą chciałam podążać kierując się wyborem kierunku studiów 15 lat temu. Teraz wróciłam na tę drogę i uwaga – poszłam na studia podyplomowe, co okazało się to strzałem w dziesiątkę! Ogrom wiedzy jaką przekazywali wykładowcy dawał mi powera do dalszego szkolenia i ciągłego pogłębiania wiedzy.
Z pracy z roszczeniowymi ludźmi, przeszłam do pracy z dziećmi.
Mówi się, że czas pokaże czy to jest to, co chcę robić. Ale dzięki temu próbuję, nie siedzę w miejscu i poszukuję tego, co ma sens w życiu. Po roku pracy z dziećmi o specjalnych potrzebach jestem pewna, że jest to droga którą chce dalej iść.
Z czasem będzie mnie powoli coraz więcej tutaj, ale nadal potrzebuję sporo czasu na przemyślenie miejsca, w którym się znalazłam.
Wiem tyle, że chcę pokazać córkom, że warto podążać za marzeniami, że nie można popadać w rutynę i tkwić tam gdzie nie jesteśmy szczęśliwe.
Bo kobiecie wypada wszystko. Absolutnie wszystko to, co czyni ją szczęśliwą dziewczynką, kobietą, przyjaciółką czy matką.
Leave a Reply