Dieta cukrzycowa słodkiej mamy – część II

Ciąża, Cukrzyca ciążowa

Dieta cukrzycowa słodkiej mamy – część II

Jak już wcześniej pisałam cukrzyca ciążowa spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Było to dla mnie po prostu niezrozumiałe i nie pojętne dlaczego akurat ja. Musiałam szybko ogarnąć dietę cukrzycy ciążowej. Musiałam się z tym pogodzić mając przed sobą perspektywę spędzenia z nią 27 tygodni ciąży. Zaakceptowałam ją, wzięłam ją na barki i się zaprzyjaźniłyśmy – jeśli nasz związek można tak nazwać 🙂

Jak to bywa w każdym związku początki bywają trudne. Jednak poprzez determinację i moje zawzięcie – bo w końcu walczę nie tylko dla siebie ale i dla mojego bąbelka, z którym na samym początku zawarliśmy układ – ja zrobię wszystko, żeby było mu dobrze w moim brzuch, a on zrobi wszystko żeby tam wytrzymać 40 tygodni. Umowa to umowa, złamać reguł nie można.

Zielone smoothie dla kobiet w ciąży

fot. foodshot.co

Po paru tygodniach opanowałam całą tę dietę. Zmagania z nią opisuje w pierwszym poście dotyczącym cukrzycy ciążowej.

Myślałam, że będzie już dobrze. Cukry były bardzo dobre (pomijając drobne grzeszki z cukrem minimalnie ponad 120). Wizja insuliny oddalała się ode mnie coraz większymi krokami. Jednak na samym początku mój Doktorek oraz diabetolog ostrzegli mnie, że im późniejsza ciąża tym cukry mogą bardziej skakać. Niestety, okazało się, że to prawda.

W okolicach 28. tygodnia, czyli po 15 tygodniach bycia na diecie cukrzycowej moje cukry dziwnie zaczęły szaleć. Znowu powrócił koszmar śniadania. To z nim miałam największy problem na samym początku. Po dwóch kanapkach z chleba razowego cukier po godzinie sięgał górnej granicy normy. Tylko kwestia czasu aby zaczął skakać ponad normę. Nie czekałam tylko zaczęłam działać.

Wprowadziłam 3 zasady do codziennego życia z moją przyjaciółką cukrzycą.

  1. Ponownie zmniejszyłam porcję pierwszego śniadania. Zamiast dwóch kanapek na pierwsze śniadanie zjadam już tylko jedną. Następnie po godzinie mierzę cukier. Jeżeli jest wszystko ok, to zjadam kolejną kanapkę. Tak aby dostarczyć mojemu organizmowi w jednym czasie jak najmniej cukrów. Na początku ten system działał, więc powróciłam do niego – ponownie będę zjadała około 8 posiłków dziennie w krótkich odstępach.
  2. W ruch poszła znowu woda – tej piję bardzo dużo, bo około 3 litry dziennie i mimo to staram się wypijać jej jeszcze więcej. Woda powoduje szybsze wypłukiwanie cukrów z organizmu, dzięki temu nerki pracują szybciej i nic w nich nie osiada. A dodatkowo mniejsze prawdopodobieństwo zapalenia pęcherza – taką informację dostałam od mojej diabetolog.
  3. W obecnej chwili mogę już spacerować, a więc wytoczyłam kolejną armatę przeciw mojej cukrzycy. Więcej ruchu – no mam taki zamiar, bo z tym może być różnie biorąc pod uwagę obecną pogodę za naszymi oknami. Do tego poczucie równowagi ostatnio uległo zachwianiu (czasem zdarza mi się potknąć nawet na prostej drodze). Zastanawiam się czy to nie przypadkiem winna mojego rosnącego balonika z przodu 🙂

Mam więc nowe zadania, które włączyłam w dotychczasowe zajęcia. Oby udało mi się coś zdziałać, bo przede mną jeszcze 10 tygodni w towarzystwie przyjaciółki cukrzycy ciążowej.

Leave a Reply