Wizja codziennego kłucia w brzuch – zastrzyki Clexane w ciąży

Ciąża

Wizja codziennego kłucia w brzuch – zastrzyki Clexane w ciąży

Zastrzyki Clexane w ciąży stały się moją codziennością. Pamiętam jak dziś słowa lekarza – codziennie kujemy się zastrzykami przeciwzakrzepowymi na lepsze ukrwienie macicy. Brzmi jak wyrok, ale czego nie robi się dla naszego małego szczęścia – Każda mama wie, że zrobi wszystko. 

Wiadomość o ciąży przyniosła w pierwszej kolejności lęk, potem niepewność i wreszcie radość. Radość, na którą czekałam.

Pierwsza wizyta w 4 tygodniu. Ciąża potwierdzona na podstawie testu z krwi HCG, po 24 godzinach wzrost o 100%. Myślę, udało się. Ale co dalej?

I tak od 4. tygodnia codziennie wieczorem robiłam sobie zastrzyk – Clexane 60 mg, czyli spora dawka. Naprawdę nic strasznego, ale pierwsze wkucia skończyły się dość dużymi siniakami. Następne szły jak z automatu. 🙂

Cały czas towarzyszył mi strach. I tysiące wracających myśli czy to pomoże, czy nie zaszkodzi…

Ważne żebyście miały zaufanie do własnego lekarza – to on jest Waszym przewodnikiem przez czas ciąży – ja swojemu ufam i wierzyłam, że zrobi wszystko aby było tylko lepiej. Dzięki temu śmiało podchodziłam do codziennego kłucia.

Pierwsze dwa tygodnie zleciały mi na mieszanych uczuciach, na lękach. Siedziałam jak na szpilkach odliczając dni do kolejnej wizyty. Aż usłyszałam bicie serca dziecka – ten dźwięk rekompensuje wszystko.

Moje leczenie Clexanem trwało 15 tygodni.

Troszkę pokułam sobie ten brzuszek. Ważne aby nie trafiać w stare zrosty i przede wszystkim śmiało się wbijać, nie bać się. To tylko mała igiełka, która krzywdy nam nie zrobi.

Krzywdy nie zrobi, a może pomóc w donoszeniu bezpiecznie ciąży o którą tak walczyłam.

Wiedziałam, że jeśli będę kiedyś w kolejnej ciąży to też zacznę od zastrzyków przeciwzakrzepowych. I tak też się stało. Druga ciąża a raczej trzecia również była podwyższonego ryzyka i co wieczór serwowałam sobie na podwieczorek złoty strzał.

Być może dzięki tym zastrzykom jestem szczęśliwą mamą. Mam piękną córeczkę a nawet dwie. Wiem, że było warto.

Patrząc wstecz, przypominając sobie każde ukłucie, każdą igłę uśmiecham się do siebie.

Chcesz poznać dwa najważniejsze powody dla których warto dzień w dzień kłuć się w brzuch? Wskakuj TUTAJA

4 komentarze

  1. Karolina

    15 listopada 2016 at 13:07

    Ja dzis robie 131 zastrzyk. Jestem w8tc+5d clexane bedzie ze mna do konca. no i podobnie jak wTwoim przypadku zaczynam przygode jako slodka mAma choc od zawsze zdrowa dieta i slodyczne prawie wogole. Boje sie okropnie tym bardziej ze mam za soba3 poronienia. Pozdrawiam

    1. beztroska

      15 listopada 2016 at 13:36

      To możemy się razem wspierać 🙂 Bądź dobrej myśli, ja też jestem po poronieniu więc wiem co to znaczy. Pozytywne nastawienie to większa połowa sukcesu.
      A z cukrzycą da się żyć. Jak coś to pisz, może będę wstanie wesprzeć dobrą radą.

  2. Mamoholiczka

    19 listopada 2017 at 11:06

    Nade mną wisiało ryzyko zastrzyków w brzuch z insuliny podczas ciąży. Na szczęście mnie to ominęło, bo na samą myśl o tym drżałam z przerażenia. Ale czego nie robi się dla maluszka.

    1. BeztroskaMama

      19 listopada 2017 at 14:00

      Dokładnie, dla maluszka zrobimy wszystko. A zastrzyki to kwestia przyzwyczajenia, po kilkunastu robiłam to z automatu, wiem że przy następnej ciąży też mnie to czeka.
      A co do insuliny też wisiała nade mną, na szczęście obyło się bez.

Leave a Reply