Zastrzyki przeciwzakrzepowe w ciąży – dwa najlepsze dowody, że warto się kłóć

Różności

Zastrzyki przeciwzakrzepowe w ciąży – dwa najlepsze dowody, że warto się kłóć

Ciąża to nie choroba, słyszałam milion razy. Te słowa były tak często powtarzane, że byłam w stanie w to wierzyć. Aż do czasu, gdy moja ciąża okazałą się ciążą podwyższonego ryzyka. Od pozytywnej bety zastrzyki przeciwzakrzepowe, dzień w dzień na dobrano złoty strzał w brzuch.

Perspektywa 9 miesięcy z zastrzykami przeciwzakrzepowymi w ciąży.

Zachodząc w drugą ciążę wiedziałam już, że od samego początku będę musiała robić sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch lub inne miejsce. Ta myśl przerażała mnie, a jednocześnie dawała nadzieję na szczęście czekające na mnie pod moim sercem.

Wiele z nas – mam, lęka się stosować clexane w ciąży. Wiadomo, każdy lęk ma jakieś podstawy. Ja na własnym przypadku wiem, że zastrzyki przeciwzakrzepowe w ciąży pomogły mi donosić ciąże do końca.W drugiej ciąży stosowałam clexane a w trzeciej neoparin. To ten sam lek tylko pod inną nazwą.

Kiedy słyszę teksty kierowane do kobiet, że ciąża to nie choroba otwiera mi się scyzoryk w kieszeni. Na własnej skórze przekonałam się co to znaczy strach przed każdym ruchem, strach przed kolejnym zastrzykiem.

Każde wkłucie przybliża do szczęścia

Dwie ciąże dały mi dwie wspaniałe córki. W obu od pierwszych dni stosowałam zastrzyki przeciwzakrzepowe. Słyszałam wiele sprzecznych opinii o ich stosowaniu, jednak dla mnie liczy się efekt końcowy. Clexane w ciąży dawał mi nadzieję na szczęście.

Każdy siniak, każde zgrubienie i opuchnięcie przybliżało mnie do celu. Wiedziałam, że tam na końcu drogi usłanej strzykawkami jest szczęście. Wierzyłam, miałam nadzieję, że i do mnie wreszcie uśmiechnie się słońce, że los nie pokaże mi ponownie środkowego palca i nie zadrwi ze mnie.

Clexane w ciąży i zwątpienie

Najgorsze były momenty, gdy igłą trafiłam w zgrubienie po poprzednich wkłuciach. Łzy płynęły same z bólu, bo igła nie chciała przejść. Nie zliczę ile razy miałam ochotę rzucić w kąt strzykawkę, odwrócić się i zostawić to wszystko. A jednak wytrwałam…

Zastrzyki przeciwzakrzepowe nie są straszne.

Teraz patrząc z perspektywy czasu wiem, że było warto. Warto zacisnąć zęby i strzelać igła za igłą tyle ile trzeba.

Właśnie to piszę w każdej odpowiedzi od Was. Chcę przekazać Wam dobrą energię, wiarę i nadzieję, że będzie dobrze.

Każda igła zbliża nas do mety. Do mety na której czeka na nas szczęście o jakim nawet nie marzymy. To szczęście to uśmiech i spojrzenie dziecka.

Leave a Reply